Mateusz Kołodziej uczy języka polskiego od 10 lat. Do tej pory wydał trzy książki związane z nauczaniem, metodyką. Zajmuje się też krytyką literacką. Najnowsza książka ma zwrócić uwagę na niesłusznie pomijane kobiety w programie nauczania. Będzie wydana nakładem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tarnowie i ukaże się jeszcze w tym półroczu.
O kim dokładnie jest ta książka?
Książka jest o polskich poetkach, które z różnych względów zostały przemilczane w systemie edukacji. Opisuję historie ośmiu kobiet, na tyle ważnych i wyrazistych dla swojego okresu, że powinno się o nich mówić. Są to: Elżbieta Drużbacka, Anna Zbąska, Jadwiga Łuszczewska, Maria Komornicka, Rachela Korn, Nina Rydzewska, Bronisława Wajs i Zuzanna Ginczanka.
Jakie mogą być, tak najogólniej, przyczyny pomijania tych twórczyń?
Dzisiaj? Głównie dlatego, że opieramy się na pewnych schematach. Ważniejsza rola historyczna i kulturowa przypadała zawsze mężczyznom, także w literaturze.
Mamy 21 wiek i nadal „rządzi” patriarchat.
Mam świadomość, że program nauczania jest i tak mocno przeładowany i może brakować czasu na omawianie dodatkowych twórców. Tylko czy naprawdę potrzebujemy aż 10 tekstów Mickiewicza? Uważam, że powinniśmy dać młodzieży szansę poznania różnego spojrzenia. Także tego z perspektywy kobiet, które łatwo w swoich czasach nie miały.
Podasz jakiś przykład?
Choćby Anna Stanisławska (Ząbska), której ojciec wybrał męża. Nie liczył się z jej zdaniem, ważniejszy był dla niego awans społeczny. Tworzyła w baroku. Coś takiego jak rozwód kościelny nie istniało oficjalnie. Jej udało się tego dokonać. Mąż był sadystą, znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. Przytaczam przykład, gdy pobita leżała w swojej sypialni kilka tygodni, a on dla „otuchy” kupił jej trumnę, stwierdzając, że skoro nie wstaje tak długo, to może już czas. Udało się jej unieważnić ten związek. Dla Watykanu duże znaczenie miał fakt, że nigdy nie skonsumowali małżeństwa. Poetka opisała ten wątek w swojej twórczości, nazywając męża lampartem. Tak na owe czasu określało się onanistów. Później była jeszcze dwukrotnie mężatką, ale już z własnego wyboru

Mamy motyw tarnowski.
Elżbieta Drużbacka przez 10 ostatnich lat życia mieszkała w klasztorze Bernardynek (dziś Bernardynów). Znała się dobrze z rodem Sanguszków, dzięki tej relacji mogła tam zamieszkać. Sama wychowywała się na dworze, u księżnej Sieniawskiej. Miała kontakty z Czartoryskimi.
Czy jako nauczyciel proponujesz młodzieży pozaprogramową literaturę?
Zazwyczaj proponuję młodzieży teksty Zuzanny Ginczanki albo Racheli Korn. To kwestia mojego wyczucia, która autorka lepiej do nich przemówi.
Chcą czytać?
Jak zawsze, w niewielkim stopniu. Co ważne, nie do końca interesują się literaturą proponowaną przez kanon lektur szkolnych. Z wypracowań wynika, że czytają rzeczy nowsze.
Może dlatego, że tamte teksty są już nieaktualne…
To nieprawda. Dużo tekstów ma charakter uniwersalny. Staram się pokazać, że mogą znaleźć odzwierciedlenie w obecnym czasie. Dziś omawialiśmy satyrę Krasickiego „Świat zepsuty”, która w pewnych momentach mówi jasno: to co złe idzie od góry. Politycy źle się zachowują, więc ludzie biorą z nich przykład. Zakładanie masek w „Ferdydurke” jakże nadal aktualne, to ludzka natura. Wciąż pozujemy.
Jak oceniasz obecną, polską literaturę?
To kwestia gustu. Ja lubię Olgę Tokarczuk, ktoś inny powie, że nie jest to dobra literatura. Inni kochają Mroza, gdzie dla mnie to jest po prostu wałkowanie pewnych chwytów literackich.
Wróćmy trochę do tematu, czy teraz kobietom łatwiej coś wydać?
Każdemu jest łatwiej. Istnieje coś takiego jak „self publishing”, nie potrzebujesz wydawcy i możesz puścić to w formie e-booka.
A gdybym poprosił o krótkie określenie misji Twojej najnowszej książki?
Na pewno przełamywanie pewnego tabu i pokazanie, że pewne rzeczy, które dzisiaj są często źle odbierane, istniały już wcześniej. Znajdziemy przykład poetki, która urodziła się kobietą, ale uważała że jest mężczyzną. Piotr Odmieniec Włast, bo tak podpisywał swoje prace, miał konflikt także ze swoją rodziną, zwłaszcza z bratem. Delikatnie mówiąc przez społeczeństwo był traktowany jako mało rozgarnięty człowiek.
Dla kogo jest ta książka?
W moim mniemaniu dla kilku grup. Przede wszystkim dla nauczycieli i nauczycielek, którzy chcieliby wprowadzić coś nowego. Co ważne, ja nie interpretuję poezji, przytaczam historię ludzi. Z doświadczenia wiem, że ciekawe przedstawienie poety, poetki wpływa na zainteresowanie młodzieży. Pokazując uczniom osobowość twórcy, dajemy im większą możliwość zrozumienia omawianych tekstów. Do trzeciej grupy będą należeć wszyscy, którzy zechcą poznać historię polskiej literatury od nieco innej strony
Dziękuję za rozmowę.