Mobbing, poniżanie, niesprawiedliwe traktowanie, presja na wystawianie jak największej ilości mandatów, rozrzutność. Takie świadectwo wystawili komendantowi Krzysztofowi Tomasikowi autorzy czterostronicowego anonimu, który wysłali do radnych oraz prezydenta. Ów list zdominował jeden z punktów ostatniej sesji, który dotyczył sprawozdania z działalności jednostki ulokowanej przy ul. Nadbrzeżnej.
Autorzy korespondencji, podpisani jako „Pracownicy Straży Miejskiej” nie szczędzili kuksańców swojemu przełożonemu. Z pisma wyłania się portret Tomasika jako „osoby toksycznej, despotycznej, rozrzutnej i naginającej zasady etyczne. Strażnicy oskarżają go także o zastraszanie pracowników, autokratyzm i rozrzutność. Dowodem na ten ostatni zarzut miałaby być kwestia drona, który ma służyć do zabawy, a jego nieumiejętne użytkowanie doprowadziło do uszkodzenia, którego usunięcie kosztowało kilka tysięcy złotych. Za chybiony uważają pomysł zakupienia samochodu o napędzie elektrycznym, który pozostaje w wyłącznym użytkowaniu kierownictwa i nie pełni służby patrolowej. Gdyby tego było mało, do listy pretensji dołączony jest zarzut o zwolnieniach długoletnich funkcjonariuszy cieszących się dobrą opinią i forowanie pracowników mających na koncie sprawy w sądzie.
Funkcjonariusze mają być też pod presją wystawiania jak największej ilości mandatów. Do rzadkości mają należeć pouczenia. Ten zarzut potwierdzają mieszkańcy, z którymi rozmawiamy.
– Tuż przed Wielkanocą zaparkowałem auto przy Burku. Wyszedłem dosłownie na kilka minut. Gdy wróciłem, za wycieraczką miałem już kartkę. Zapłaciłem sto złotych. Za co? A za to, że przekroczyłem linię o niecały metr. Ręce opadają – mówi Tomasz Domin, mieszkaniec ul. Środkowej na Rzędzinie.
Tomasik: : „To pomówienia! Czekam na kontrolę”
Komendant odrzuca stanowczo wszystkie zarzuty. Określa je krótko mianem pomówień. W kuluarach mówi się, że list może być odwetem za zwolnienia w jednostce, które miały miejsce w tym roku. Z pracą pożegnało się wówczas pięć osób.
– Całą odpowiedzialność w kwestii zwolnień biorę na siebie. A list? Nie mam z kim polemizować, bo nie wiem, kto jest autorem. Ale to stek pomówień i kłamstwa. Nie będę dochodził, kto zadał sobie trud, by go napisać. Zresztą komisja skarg i petycji nie pochylała się nad tym pismem. Odrzuciła go jako anonim – mówi w rozmowie telefonicznej.
Niewykluczone, że całą sprawą zajmie się komisja rewizyjna. Decyzja w tej kwestii ma być podjęta na początku maja. Weryfikację zarzutów zaproponował członek komisji Sebastian Stepek (Koalicja Obywatelska), który przy poddawał w wątpliwość część pretensji kierowanych pod adresem Tomasika. W obronę brał go również przewodniczący rady Jakub Kwaśny (Nasze Miasto Tarnów), który zasugerował, by strażników wyposażyć w rejestratory wideo, które pozwoliłyby na weryfikację wielu spornych kwestii związanych z interwencjami strażników.
– Serdecznie zapraszam. Jestem gotów złożyć wszelkie wyjaśnienia i pozostaję do dyspozycji państwa radnych – twierdzi komendant.
Z kolei Marek Ciesielczyk zaproponował przeprowadzenie referendum w sprawie likwidacji jednostki.
Krzysztof Tomasik kieruje tarnowską strażą miejską od kwietnia 2015 roku. Wcześniej przez osiem lat pracował w Bochni.
Łukasz Winczura, fot. Artur Gawle