Obraz reklamowy

Próba uprowadzenia nastolatki w Tarnowie? Sprawca zatrzymany dzięki reakcji świadków

Tarnów wiadomości
Dodany przez
2 Min. Czytania

Wczesnym rankiem 23 maja na ulicy Dąbrowskiego w Tarnowie doszło do dramatycznych wydarzeń. Mężczyzna w wieku około 50–60 lat próbował uprowadzić 14-letnią dziewczynkę. Z relacji matki ofiary, opublikowanej za pośrednictwem „Spotted Tarnów”, wynika, że mężczyzna szarpał nastolatkę za rękę i usiłował zmusić ją do pójścia z nim, mówiąc: „chodź ze mną”.

Na szczęście w pobliżu znajdowali się dwaj mężczyźni, którzy zareagowali natychmiast, zatrzymując mężczyzne. Interweniowały również pracownice pobliskiego sklepu, które w celu ochrony dziewczynki schowały ją na zapleczu do czasu przyjazdu policji.

- Reklama -
Obraz reklamowy

Incydent został zarejestrowany przez monitoring. Poszkodowana dziewczyna złożyła zeznania, a cała sytuacja została zgłoszona organom ścigania.

Świadkowie zdarzenia, komentujący w mediach społecznościowych, potwierdzają, że widzieli interwencję i podkreślają rolę obywatelskiej postawy dwóch mężczyzn, którzy nie pozostali obojętni. Wielu mieszkańców wyraża również niepokój rosnącym poczuciem zagrożenia w mieście.

– To przestroga dla wszystkich rodziców, by jeszcze uważniej pilnowali swoich dzieci – komentuje jedna z użytkowniczek Facebooka.

W sprawie trwają czynności wyjaśniające.

Aktualizacja

W rozmowie z reporterką Radia Kraków rzecznik tarnowskiej policji, Kamil Wójcik, uspokaja:

  • Mężczyzna nie miał zamiaru zrobić dziewczynce krzywdy. Jak ustaliliśmy, niedawno stracił żonę, a 14-latka przypominała mu zmarłą partnerkę. Znajduje się w złym stanie psychicznym i pozostaje pod opieką lekarzy.

Choć działania mężczyzny mogły wynikać z jego trudnej kondycji psychicznej, dla otoczenia – a zwłaszcza dla dziewczynki i jej bliskich – sytuacja wyglądała bardzo poważnie. Dlatego każdy przypadek, który może wzbudzać niepokój, powinien spotkać się z natychmiastową reakcją otoczenia – tak jak miało to miejsce w tym przypadku.

Udostępnij ten artykuł
Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *