Jacek Hudyma nie jest już szefem struktur PiS w powiecie. Tak zdecydował kierujący partią Jarosława Kaczyńskiego w okręgu tarnowskim poseł Wiesław Krajewski. Ponoć, jak twierdzą nasi rozmówcy, to początek totalnej wojny między poszczególnymi frakcjami Prawa i Sprawiedliwości w naszym regionie.
Po przeciwnych stronach barykady w wewnętrznych sporach „wielkiej biało-czerwonej drużyny i rodziny” mogą stanąć środowiska związane z frakcją Beaty Szydło, byłym europosłem Edwardem Czesakiem posłanką Anną Pieczarką a ludźmi, którzy pokładają nadzieję w fortunnych dla PiS rządach w okręgu tarnowskim Wiesława Krajewskiego i jego politycznego mentora – prof. Włodzimierza Bernackiego, senatora i wiceministra nauki.
O zdymisjonowaniu wicestarosty Jacka Hudymy z funkcji kierującego Prawem i Sprawiedliwością w powiecie tarnowskim zrobiło się głośno w piątkowy poranek, 28 marca. O decyzji Krajewskiego nie wiedzieli nawet mający dużo do powiedzenia działacze tarnowscy.
– Nie wiem, o co chodzi. Przed chwilą to samo pytanie zadała mi dziennikarka Radia Kraków. Muszę sprawdzić – słyszymy od jednego z tarnowskich radnych.
O co poszło? Pytamy Wiesława Krajewskiego, który jest bardzo oszczędny w komentarzu.
– Zgadza się. Rozwiązałem powiatowy zarząd naszej partii w powiecie. Ale struktury pracują normalnie. Obowiązki szefa będzie pełnił Jan Bujak z Wojnicza. To oddany i pracowity działacz. Proszę wybaczyć, nie będę w tym momencie dzielił się kulisami mojej decyzji. Przyjdzie czas, że wydam stosowne oświadczenie – mówi parlamentarzysta.
„To wszystko rozłazi się w rękach”
Jacek Hudyma decyzję Wiesława Krajewskiego przyjął z zaskoczeniem i smutkiem.
– Nic na to nie poradzę. Ale po ludzku, jest mi przykro. Pracowałem dla PiS jeszcze wtedy, gdy partia była w opozycji i naprawdę trzeba było mieć odwagę przyznawać się do tego, że jest się zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego. Decyzja pana Krajewskiego w niczym nie zmieni mojego zaangażowania się w działalność wewnątrz PiS, choć pod jego kierownictwem wszystko rozłazi się w rękach – mówi w rozmowie telefonicznej.
Do tematu będziemy wracać.
Fot. Archiwum