Pierwszego maja 2021 r. wystartował program Lasów Państwowych „Zanocuj w lesie”, polegający na udostępnieniu obszarów leśnych w celach biwakowych. Do tej pory takie praktyki były zakazane.
Szkoda tylko, że musimy ograniczać się do stref, a nie jak np. nasi południowi sąsiedzi, Słowacy, korzystać dowolnie z dobrodziejstwa leśnego, wyłączając oczywiście rezerwaty, parki narodowe i tereny prywatne.
Przypomnijmy, że w grudniu 2019 roku swój początek miał pilotażowy program, sprawdzający czy polscy amatorzy leśnego rzemiosła są gotowi na bezszkodowe jego eksploatowanie. Przybywa bowiem chętnych na tego typu sposoby spędzania wolnego czasu.
Test wypadł pomyślnie. Lasy Państwowe po analizie pilotażu zdecydowały się zobowiązać każde nadleśnictwo do wyznaczenia obszarów, gdzie w zgodzie z przepisami zanocujemy w lesie. Program, choć polecany „bushcrafterom”, raczej jest skierowany dla osób chcących przeżyć przygodę w leśnej w głuszy. Na pewno zasadą nadrzędną zarówno dla rasowych „bushcrafterów”, jak i osób po prostu dobrze wychowanych jest hasło „Leave No Traces”, czyli nie zostawiaj śladów. Poniżej przykład naszego miejsca biwakowego przed i po.
Do dyspozycji mamy dwa rodzaje stref: żółtą – gdzie panuje całkowity zakaz używania ognia otwartego i pomarańczową, w której możemy użyć np. kuchenki gazowej. Nadleśnictwa nam najbliższe – Gromnik i Dąbrowa Tarnowska – wydzieliły dość skromne obszary (po jednym), do tego tylko „żółte”. Trudno wyobrazić sobie udany biwak, bez pysznego gulaszu na kolację, czy świeżej kawy o brzasku. Tym bardziej, gdy czeka nas deszczowy okres majowy…
Bez większego trudu wyszukujemy więc najbliższą dla Tarnowa strefę pomarańczową, znajdującą się pomiędzy miejscowościami Florynka, a Binczarowa (gm. Grybów). Dojazd od polskiego bieguna ciepła to 70 km. Przy lesie znajduje się parking oznaczony już jako strefa, co daje jasny sygnał, że tu możemy zostawić swoje auto. Lasy Państwowe oferują aplikację, która w połączeniu z naszą lokalizacją wskaże nam wyznaczone obszary, a dla mniej doświadczonych może być cennym narzędziem, gdy zgubimy drogę.
Teraz pozostaje znaleźć dogodne dla nas miejsce, przygotować obóz i delektować się wspaniałością przyrody. Nasze miejsce, choć z początku wydawało się dobre do obserwacji zwierzyny, okazało się ubogie w naziemną faunę. Poranne „szczekanie” saren było momentem nadziei, jednak nie zbliżyły się.
Na pewno miejscówka była obfita w ptactwo… Wieczorny koncercik odprowadził nas do namiotu. Jednak ok. 4:30 zaczął się istny szał! Ziemia aż drżała od śpiewu, wydawało się, że otaczają nas ich miliony.
Po takiej pobudce kawa z „makinetki” smakuje jak ambrozja. Chwila zadumy i czas pakowania. Żeby było bardziej wesoło zaczęła się mała ulewa, która zdecydowanie przyspieszyła ten proces. Krótki spacer widokowy i można wracać do domu. Wracać z refleksją, że Polacy będą dbali o las, trwać dumnie w „Leave No Traces”, a Lasy Państwowe z czasem rozszerzą „dostęp”, rozumiejąc, że miłośnicy lasu krzywdy mu nie zrobią.
Tekst i fot. Artur Gawle
(więcej zdjęć z wyprawy w fotoplastikonie:”Zanocuj w lesie”. Zanocowaliśmy i sprawdziliśmy program w praktyce (zdjęcia) )