Tarnów wiadomości. Na murach tarnowskich budynków mają pojawić się wiersze. To pomysł, by zwalczyć chuligańskie wybryki i wulgarne napisy zamienić w poezję. Miejsc, które wymagają takiego działania jest naprawdę sporo, ale żeby to zrobić potrzebne są chęci i teksty. To pierwsze już się znalazło – na pomysł wpadła Dorota Omylska-Bielat, która angażuje mieszkańców to wspólnego działania.
Co Cię zainspirowało, bo same napisy nie są chyba zbyt inspirujące, chyba że właśnie do tego, by je zasłonić.
Paradoksalnie zainspirowały mnie właśnie te brzydkie napisy. W pandemii zadbaliśmy o czystość w lasach i parkach, bo sporo z nas doceniło terapeutyczną stronę spacerów wśród zieleni. Akcje sprzątania śmieci w lesie podbijały Internet, stały się nawet swojego rodzaju atrakcyjnym wyzwaniem łączącym ludzi. Ja postrzegam przestrzeń miasta oszpeconą przez bazgroły, wulgarne i agresywne napisy właśnie jak śmieci, które trzeba posprzątać, by móc odpoczywać.
Ile takich miejsc jest w Tarnowie, jest szansa, by wyłapać i zlikwidować wszystkie wulgarne napisy?
Początkowo myślałam tylko o swoim osiedlu Westerplatte. Codziennie przechodziłam obok jednego, wstrętnego napisu (droga z przystanku, z kościoła, wejście na osiedle) i za każdym razem zgrzytałam zębami. Nie chciałam go po prostu zamazać sprayem, bo ściana nadal byłaby brzydka. Pomyślałam, że dobrym wyjściem będzie zamiana słowa na słowo.
Wybrałam wiersze, bo słowa poezji są najbardziej nasycone emocjami, niebanalne i dotykające naszej wrażliwości.
Powstają w natchnieniu, oderwaniu się od zewnętrznego świata. A potem spacerując z psem po najbliższych osiedlach zobaczyłam, że brzydactwa na ścianach jest ogrom. I wciąż powstają nowe. Są agresywne, wzbudzające strach i utrwalające schematy, którymi jest też przesiąknięta debata publiczna w naszym kraju. Słowa bardzo na nas wpływają, nawet jeśli uważamy, że tak nie jest. Chcę, by słowa na tarnowskich ulicach łączyły, inspirowały i mówiły o wspólnocie doświadczeń. Tak z małego pomysłu powstał projekt, którym zawalczyłam o stypendium artystyczne miasta Tarnowa.
Jaki, na ten moment, jest odzew mieszkańców? Wystarczy nam poetów i poezji, żeby zwalczyć ten krajobraz?
Mam już dużo nowych słów! Bardzo się cieszę, że tarnowianie dzielą się ze mną swoją twórczością i chcą pomóc. Swoje wiersze przesłało mi już ponad dziesięć osób. Czytam je od razu i zaznaczam te, które do mnie przemawiają. Dostaję też zdjęcia zniszczonych miejsc. Jest ich za dużo, by zmienić krajobraz dzięki mojemu projektowi. Mam jednak nadzieję, że dam impuls innym, bo potrzeba tylko chęci, by pomalować ścianę. Po prostu zamalować to, co szpetne.
W jaki sposób będzie to wykonane, tzn. Jak trwałe, jak przymocowane?
Zrobię to za pomocą szablonu, sprayu, farby i pędzla. To będą proste formy graficzne, bo całą uwagę chcę zwrócić na tekst. Żadne działania streetartowe nie są trwałe, bo powstają w przestrzeni wspólnej i ulotność jest wpisana w ten rodzaj działalności artystycznej. Jednak trwałość nie jest tu najważniejsza. Ważna jest zmiana postrzegania danego miejsca. Wraz z docenieniem otoczenia przychodzą zmiany w zachowaniu. Zaczynamy dbać o swoje najbliższe otoczenie tak, jak o własne mieszkanie. W ładnym mieście przyjemnie się mieszka. Miasto, w którym widać rękę mieszkańców ich działania, pomysły i twórczość ma duszę, staje się wyjątkowe.
A do kiedy można przesyłać teksty i kiedy one pojawią się w przestrzeni miejskiej?
Teksty można przesyłać do końca kwietnia bezpośrednio do mnie lub mejlowo na kontakt@jestemmiastem.pl. Pierwsze wiersze zaczną się pojawiać na tarnowskich ulicach wraz z nadejściem cieplejszych dni.
Rozmawiała Natalia Tryba
Fot. Dorota Omylska-Bielat