Tarnów wiadomości. Członkowie kół wędkarskich z regionu tarnowskiego walczą z ptakami na stawach w gminie Wierzchosławice. Grasujące tam stada kormoranów dziesiątkują stawy z ryb, które są tam wpuszczane ze składek wędkarzy. Sytuacja powtarza się od kilku lat, a wędkarze wymyślają sposoby, by nie robiąc krzywdy ptakom, zadbać o rybostan na Trzydniakach. Końcem minionego tygodnia na stawie zamontowano „straszaki”. Sprawdziliśmy, co to takiego.
3 lata temu wpadłem na pomysł, by zamontować te przeszkody. Skonsultowałem pomysł z prywatnymi hodowcami, którzy również dbają o to, by nie mieć strat. Myśleliśmy o pływających straszakach podobnych do tych, które są w polu. Ale pojawił się lepszy pomysł, by rozciągnąć sznurki z taśmą, która cały czas porusza się na wietrze. Tak też zrobiliśmy. Kormorany mają problem, by nurkować pomiędzy tymi przeszkodami, bo się ich boją — wyjaśnia Andrzej Ciastoń, przewodniczący Okręgowego Kapitanatu Sportowego.
Wiemy, że kormorany odżywiają się wyłącznie rybami, a ich łaknienie jest tak potężne, że dwukilogramowy ptak jest w stanie zjeść czterokilogramową rybę. Jeżeli stado (a w stadzie często bywa około stu osobników) wpadnie na zbiornik, to wytłucze nam wszystkie ryby.
Ptaki działające w stadzie mają grupę zwiadowczą. Polega to na tym, że najpierw przylatują 2, może 3 ptaki, sprawdzają, czy na akwenie znajduje się ławica. Jeśli zauważą, że w zbiorniku są ryby, zawiadamiają stado i do 30 minut ptaków jest mniej więcej setka.
Kormorany uszkadzają całe ławice ryb. Zapędzają je do brzegu i kaleczą dziobami. Później wyłapują pokaleczone ryby i po prostu się posilają, a my na tym tracimy — dodaje przewodniczący.
Pomysł na straszaki rozciągane pomiędzy brzegami stawu pojawił się dlatego, że kormoran jest ptakiem chronionym.
Dbamy więc w dostępny sposób o to, by ochronić nasze ryby. Nawet dziś rano, zanim przyjechaliśmy, był tylko jeden z nas i zadzwonił do mnie, że na stawie jest ponad 30 osobników. A 30 kormoranów potrafi zrobić spustoszenie.
Akcja zbiegła się w czasie z zarybianiem stawu karasiami, których wpuszczono ponad tonę. Gdyby staw nie został zabezpieczony, ślad po rybach szybko by zaginął. Wpuszczone ryby „przesiadują” tuż pod powierzchnią wody, więc ptaki szybko by je zauważyły.
Mimo że akcja była zapowiedziana z dnia na dzień znalazło się kilku chętnych do pomocy wędkarzy. Są to wędkarze z Koła Azoty, Z Mechanicznych, ze Stal-Produktu i Tarnów Miasto.
Wędkarzom został teraz czas na obserwację, czy przeprowadzona akcja miała sens.