Czternaście lat temu z centrum Tarnowa zniknęła „Kapłanówka”, a na jej miejscu — czyli między aleją MB Fatimskiej a ulicą Dwernickiego — został po niej ogromny plac, który od tamtej pory pełni funkcję największego miejskiego parkingu pod chmurką. W dni robocze jest pełen po brzegi, potrafi pomieścić setki samochodów, głównie należących do studentów Akademii Tarnowskiej. A teraz… może się to skończyć.
Jak podał portal tarnow.naszemiasto.pl miasto rozważa bowiem wprowadzenie opłat za korzystanie z placu. I jak twierdzi prezydent Tarnowa, Jakub Kwaśny, to „odpowiedź na postulaty mieszkańców”. Serio? Bo patrząc na to, co dzieje się w komentarzach, wielu mieszkańców wygląda na mocno zaskoczonych tą rzekomą obywatelską inicjatywą.
„Dajcie nam więcej parkometrów!” – powiedział nikt
Według Prezydenta, mieszkańcy zgłaszali potrzebę „uporządkowania” sytuacji parkingowej. A skoro tak, miasto postanowiło sprawę zmonetyzować.
Na razie plan jest w fazie analiz, ale już teraz wiadomo, że parking nie trafi do oficjalnej Strefy Płatnego Parkowania, tylko będzie objęty osobnym systemem. Padają propozycje: może dwa złote za wjazd, bez limitu czasu. Niby niedużo, ale dla studentów, którzy zostawiają tam auta codziennie, to już robi różnicę. Dlatego też miasto zapowiada „ulgi” dla posiadaczy Tarnowskiej Karty Miejskiej oraz dla studentów. Tylko że nikt jeszcze nie wie, jak to ma działać. Szlaban? Parkingowy z czapką? Automat? Kiedyś się dowiemy.
Mieszkańcy: nie tak miało być
Pod wpisami w mediach społecznościowych i komentarzach na lokalnych portalach trwa regularna burza. Internauci zarzucają władzom miasta pazerność, oderwanie od realiów życia codziennego i próbę łatania budżetu kosztem tych, którzy nie mają innego wyjścia, jak zostawić samochód gdzieś w okolicach uczelni lub pracy. Bo — uwaga — nie tylko studenci korzystają z placu. Są tam też auta pracowników okolicznych instytucji, urzędów, firm.
Wśród obaw mieszkańców przewija się też bardzo realny problem: jeśli plac przestanie być darmowy, kierowcy przeniosą się na sąsiednie ulice, gdzie miejsc jest i tak jak na lekarstwo. Co wtedy? Miasto już ma odpowiedź: wtedy… rozszerzymy strefę. Zadziała? Może. Ale to trochę jak gaszenie pożaru benzyną.
Wielkie plany, mniejsze zaufanie
W przeszłości miasto planowało w tym miejscu wybudować nową siedzibę magistratu. Dziś ten pomysł zarzucono, chyba że zgłosi się inwestor gotowy postawić tam biurowiec klasy A.
Na razie wszystko wskazuje na to, że decyzje zapadną dopiero po zmianach w planie zagospodarowania przestrzennego, więc pierwszy paragon za parkowanie można się spodziewać dopiero w przyszłym roku. Ale zaufanie mieszkańców już dziś wystawia parkometrowi rachunek: i jest na nim wielki czerwony napis „DO ZAPŁATY: Niezadowolenie społeczne”.