Na panelu konferencji IPH z 18 czerwca, przedsiębiorcy z Tarnowa i okolic rozmawiali o sukcesji, czyli przejmowaniu rodzinnej firmy przez młodszych następców. O tym, co wiązało się z wdrożeniem kolejnych pokoleń do firmy rodzinnej wypowiedzieli się przedstawiciele firm Polmark, Grupa Steinhof, Witospol oraz Instalbud-Szepielak.
Rozmowę na temat sukcesji rozpoczął Marek Rzepka, Prezes Zarządu Izby Przemysłowo-handlowej w Tarnowie. Według niego, przejęcie rodzinnych interesów przez następne pokolenie znacznie ogranicza ryzyko, że firma może upaść, bądź zostać sprzedana. „To proces bardzo skomplikowany, który nigdy nie przebiega szybko (…). Przygotowanie przedsiębiorstwa do sukcesji powinno zacząć się wiele lat wcześniej” – wyjaśniał.
Firmy rodzinne powinny określić beneficjentów w przypadku nadchodzącego przejęcia. Inaczej może dojść do kłótni o spadek nestora. Niemniej ważne jest uświadamianie przyszłych właścicieli firmy o swojej roli w przyszłości funkcjonowania tegoż biznesu. „Ci beneficjenci powinni w pewnym okresie faktycznie być dopuszczeni do zarządzania firmą, natomiast nie można tego zostawić samemu sobie” – tłumaczył dalej Marek Rzepka, dodając, że ważne jest, aby „żeby praca sukcesora była na takim poziomie, na jakim są ustalenia w firmie”. Takie rozwiązanie stwarza lepsze środowisko dla pozostałych pracowników, którzy nie widzą obsadzenia sukcesora jako nepotyzm.
![](https://tarnow.ikc.pl/wp-content/uploads/2024/06/Fot.MonikaBatko_IPH_03-1024x682.jpg)
Kiedy firmy pracują bez kredytów, a ludzie młodzi podejmują odważne decyzje finansowe, można założyć tzw. Fundację Rodzinną. Ponadto, firmę można spróbować przekształcić w Spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością (Sp. z o.o.), co sprawi, że kapitał jest bezpieczniejszy, a sukcesorzy martwią się mniej. Fundacja Rodzinna daje natomiast gwarancję, że nie dojdzie do rozdrobnienia kapitału. Majątek, czy też dorobek życia nestora, jest w taki sposób zabezpieczony.
Eugeniusz Szepielak, właściciel firmy Instalbud-Szepielak dodał, że ważny jest również status fundacji, którego utworzenie musi być przemyślane. Wytyczne w statucie muszą być odporne nie tylko na zmiany pokoleniowe, ale też na nieprzewidywalne wydarzenia w przyszłości.
Na temat sukcesji wypowiedzieli się także sami sukcesorzy. Krzysztof Steinhof, trzecie pokolenie pracujące w Grupie Steinhof, przekonywał, że sukcesja była nieformalnie przekazywana już od najmłodszych lat. „Zawsze czułem, że mogę być namaszczony do tego, aby tę firmę przejąć” – tłumaczył.
Jeszcze inaczej wypowiedział się o swoim doświadczeniu w rodzinnym Witospolu Robert Szwiec. Sukcesja w jego przypadku ulegała wdrożeniu od 2010. Towarzyszyły jej pomysły na przekształcenie firmy. „Podjęliśmy decyzję o założeniu nowej spółki, spółki jawnej” – powiedział. Rozpoczęcie od nowa, bez historii kapitału było wyjątkowo trudnym doświadczeniem dla sukcesora. Pracownicy technicznie pracowali w dwóch firmach. „Musieliśmy zrobić krok wstecz” – dodał. Nowy NIP, KRS oraz koncesja i przeniesienie dostawców były niełatwym wyzwaniem. Jego doświadczenie jednak nauczyło go cennej lekcji: Rodzina chętniej przekaże krewnemu tajniki firmy niż korporacja młodemu człowiekowi na stanowisku juniora.
Pod koniec panelu Fundacja Ludzie z Charakterem zaproponowała uczestnikom dyskusji utworzenie pierwszego takiego w Polsce Klastra Firm Rodzinnych. Celem takiego klastra byłoby, prócz szkoleń czy doradztwa, stworzenie możliwości wsparcia partnerów instytucjonalnych. Akademia Tarnowska oraz IPH już zostały do tego przedsięwzięcia zaproszone.