Wydana pod koniec 2019 roku powieść Mikołaja Łozińskiego „Stramer” została przeniesiona na teatralne deski. Saga tarnowskiej rodziny żydowskiej, która mieszkała przy ul. Goldhammera 20 zainspirowała Marcina Hycnara, który ze swoimi studentami IV roku warszawskiej Akademii Teatralnej przygotował spektakl dyplomowy na jej podstawie.
Przedstawienie zostało przygotowane z dużym rozmachem. Gra w nim aż 24 osoby. Dodatkowym atutem jest muzyka prezentowana na żywo i bardzo bogata inscenizacja.
Jeśli tylko okoliczności będą sprzyjające, spektakl zostanie zaprezentowany 7-8 czerwca, 9-11 i 24-28 lipca w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie.
Reżyser wiąże ze swoim spektaklem duże nadzieje. Nie tylko artystyczne. Jako tarnowianin liczy, że w ten sposób zostanie wypromowane w świecie sztuki jego rodzinne miasto.
– Myślę, że nieczęsto zdarza się, by opowieść o naszym mieście funkcjonowała na afiszu jakiegoś innego teatru w kraju. Myślę, że warto ten fakt podkreślać, że Tarnów ma w sobie coś z „genius loci” – zauważa.
Czy jest szansa, byśmy „Stramera” w interpretacji Hycnara zobaczyli za czas jakiś w „Solskim”?
– Nie ukrywam, że moim marzeniem byłaby prezentacja spektaklu w Tarnowie – myślę, że nie można takiej okazji zmarnować, spróbuję na własną rękę „polobbować” w tej sprawie – mówi z uśmiechem.
Przypomnijmy, Marcin Hycnar (38 l) jest absolwentem I LO oraz Akademii Teatralnej w Warszawie, na której ukończył wydział aktorski i reżyserski. Swoją karierę aktorską zaczynał w Teatrze Tuptusie, który działał przy Szkole Podstawowej nr 18. W latach 2006-2016 był aktorem Teatru Narodowego w Warszawie. Między 2017 a 2020 kierował tarnowską sceną jako dyrektor artystyczny. Od grudnia 2020 roku jest dyrektorem Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi. Ma na koncie wiele ról filmowych i teatralnych. Występuje też jako aktor dubbingowy. Ostatnio jednak głównie zajmuje się pracą reżyserską i akademicką.
„Stramer”
Powieść Łozińskiego to jedna z najbardziej tarnowskich powieści w ostatnich dziesięcioleciach. Pierwowzorem tytułowego Strammera był dziadek pisarza. Dom rodzinny, który nota bene stoi do dziś, znajdował się przy ul. Goldhammera 20 na wprost siedziby dawnych koszar a dziś PWSZ. Ta historia dorastania szóstki rodzeństwa w przedwojennym Tarnowie Praca nad książką, która przy okazji wspaniale oddaje klimat przedwojennego miasta zajęła autorowi 8 lat. Jej premiera, co specjalnie nie dziwi miała miejsce właśnie w Tarnowie.
– Chciałem tej premiery właśnie w Tarnowie, by podziękować temu miastu. Tarnów mnie zauroczył, kiedy pierwszy raz tu przyjechałem na spotkanie autorskie o moim debiucie „Reisefieber”. Miałem wtedy 25 lat. Tarnów od razu mnie zauroczył, Jest taki porządny. Ta architektura budzi zaufanie. Poczta wygląda jak poczta, szkoła jak szkoła, dworzec jak dworzec. Wszystko zbudowane tak, żeby trwać – podkreślał Łoziński w jednym z wywiadów.
Fot. Akademia Teatralna w Warszawie