Środa, 16 grudnia , Lasy Wierzchosławickie, wczesny ranek. Do punktu sprzedaży karpi długa kolejka samochodów niemal z całej Małopolski. Ze względów bezpieczeństwa sanitarnego do samego punktu, gdzie karpie są wyławiane, ważone i umieszczane w specjalnych wannach w których będą transportowane do sklepów – wpuszczane są pojedyncze pojazdy transportowe.
– To już drugi nasz dzień przedsprzedaży, ryby idą jak… woda- mówi zadowolony z obrotu spraw kierownik Gospodarstwa Rybackiego Damian Kosierb – od piątku, 18 bm. zaczniemy sprzedaż codzienną,włącznie z najbliższą niedzielą, aż do 23 grudnia, na dzień przed Wigilią. Można tu nas będzie odwiedzić od 7 rano do 14.
Kierownik Kosierb uważa, że w tym roku uda się sprzedać wszystkie odłowione ryby, w sumie 50 ton.W roku ubiegłym zostało im 6 ton nie sprzedanych. Musiały zimować.
– Co prawda niezbyt dobrze to brzmi, ale tym razem pomogła nam…pandemia! W poprzednich latach przywożono do Polski, także w nasz region,ryby z Węgier ,Ukrainy i Słowacji.Ceny były konkurencyjne, zagraniczne karpie były tańsze od naszych.Teraz tak już nie ma, z powodu pandemii właśnie obce ryby nie trafiają teraz na nasz rynek .Dlatego spodziewam się, że tym razem sprzedamy wszystko.
Ile kosztować będą karpie w sklepach? Prawdopodobnie 15-16 złotych za kilogram. Razem z usługą, czyli zabiciem i wypatroszeniem na miejscu.
Pracownicy Gospodarstwa uwijają się, zanurzeni w waderach,wysokich gumowych spodniach po pas w lodowatej wodzie, wyciągając ryby do wielkich siatek. Z nich wrzucają je do metalowych pojemników, tu są ważone .Ostatni etap to obszerna wanna wypełniona wodą. Pojazd odjeżdża ze stanowiska handlowego i dopiero teraz może wjechać nastopny z długiej kolejki.
Karpie z ekologicznej hodowli w stawach wierzchosławickich mają ustaloną markę i zastrzeżoną nazwę handlową: „Karp królewski z Lasów Wierzchosławickich”. Ponieważ są cenione i poszukiwane na rynku dla ich niepowtarzalnego smaku. zdarzają się nieuczciwi handlowcy,p próbujący sprzedawać swoje ryby pod ta właśnie nazwą. Jak będzie w tym roku? Na razie nie wiadomo, bo sprzedaż żywej ryby w sklepach jeszcze nie ruszyła na dobre.
Zygmunt Szych
Fot. Artur Gawle