Sebastian Mazgaj zajmuje się pedagogiką resocjalizacyjną, jest terapeutą i wykładowcą akademickim na Akademii Nauk Stosowanych w Tarnowie. Przez osiemnaście lat pracował w Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Prywatnie pasjonat motocykli, zwłaszcza tych amerykańskich.
Czy Twoim zdaniem coś takiego jak „Blue monday” w ogóle istnieje, czy można mówić, że jakiś dzień jest bardziej depresyjny od innych?
Z tego co mi wiadomo, „Blue monday” został wytyczony wzorem matematycznym przez brytyjskiego naukowca Cliff Arnall-a. Datując ten dzień uwzględnił czynniki meteorologiczne, czyli długość dnia w tym okresie w naszej szerokości geograficznej. Dzień jest krótki, mamy niskie nasłonecznienie. Wzięto też po uwagę czynniki psychologiczne, czyli koniec starego roku, kiedy weryfikujemy nasze postanowienia z poprzedniego. Zazwyczaj życie nam się nie zmienia wraz ze zmianą daty. Niektórzy mogą czuć rozczarowanie, że to nowe nie jest wprowadzane w naszym życiu, że nie jesteśmy konsekwentni. Stąd też możliwość obniżonego nastroju.
Dotyczy to tylko osób chorych?
Objawy te mogą dotykać osób zupełnie sprawnie funkcjonujących. Te warunki, o które pytasz oddziaływują na każdego. Nasz nastój w sensie ogólnym będzie niższy. Gorzej będziemy się czuli, niż wtedy, kiedy mamy długi dzień wypełniony słońcem, które jest nam potrzebne do zdrowia. Osobiście jednak nie uważam żeby dało się wyznaczyć jeden dzień, który jest najbardziej depresyjny w skali roku… Człowiek to nie robot, a ludzie są różni.
Poprosiłem Cię o rozmowę, ponieważ zajmujesz się ostatecznym stadium nieleczonej depresji czyli próbami samobójczymi.
Próby samobójcze to nie tylko wynik depresji, choć dużo osób cierpiących podejmuje zachowania sucyidalne. Niekoniecznie nieleczona depresja musi się kończyć samobójstwem. Wiadomo natomiast, że każda nieleczona choroba, nie będzie poprawiać stanu naszego zdrowia, tylko pogarszać. To samo z depresją, jej lekceważenie będzie pogarszało nasze funkcjonowanie. Sama się nie wyleczy, nie ma na to szans.
Czy prawdą jest, że ludzie popadający w depresję niejednokrotnie tego nie wiedzą, lub wypierają to z siebie, często oszukując swoje najbliższe otoczenie?
W Polsce każdego rodzaju sięganie po pomoc psychiatryczną czy psychologiczną bardzo często wiąże się z uczuciem wstydu. Ludzie nawet kiedy czują się gorzej, przeżywają uporczywy smutek, brak motywacji, niepokój czy uczucia podobne do poczucia winy. Wciąż niechętnie korzystają z pomocy.
Skąd taka postawa?
Tu chodzi o stereotypy panujące w społeczeństwie. Mamy przekonanie, że jako osoby chore jesteśmy gorsi. Choroba psychiczna to niestety najczęściej nadal w Polsce poczucie dyshonoru, przysłowiowe „żółte papiery”. Stawianie takiego człowieka w jakiejś podkategorii.
Czy osoby z najbliższego otoczenia są w stanie zauważyć problem, stwierdzić czy ktoś zachorował?
To czy zachorował czy nie, stwierdza lekarz i warto jemu powierzyć to zadanie. Nie warto robić sobie na własną rękę różnych testów, powszechnie dostępnych choćby w sieci. Większość z nas porównując się do takich objawów czy dotyczących depresji, czy innych chorób znajdzie sobie na tej liście jakieś objawy, które mogą być charakterystyczne dla konkretnego schorzenia. Należy opierać się tutaj na specjalistycznej wiedzy i pomocy , która jest dostępna. Natomiast osoby bliskie mogą zauważyć, że człowiek ma obniżony nastrój, jest drażliwy, reaguje inaczej niż wcześniej, stracił energię. Niejednokrotnie ma problemy, żeby wstać z łóżka, żeby podejmować zwykłe, codzienne działania.
Gdzie udać się po pomoc w naszym regionie?
Warto się zgłosić do lekarza psychiatry, kiedy mówimy o diagnozie choroby. Jeśli szukamy pierwszej pomocy, wizyta u psychologa jest również odpowiednim kierunkiem. Poza oczywiście prywatnymi gabinetami, których jest wiele choćby w naszym mieście, to mamy możliwości refundowane przezNFZ: Poradnię Zdrowia Psychicznego, Oddział Psychiatryczny przy Szpitalu św. Łukasza, poradnie zdrowia z możliwością konsultacji z psychiatrą.
W jaki sposób zwrócić uwagę naszej bliskiej osobie, która może lekceważyć objawy, bądź ich nie zauważać?
Warto pokazać takiemu człowiekowi, że stan, w którym się znajduje jest przede wszystkim dla niego niewygodny, nieprzyjemny, trudny i dla niego stanowi kłopot. Nie warto cierpieć. Jeśli zechce zmienić tę sytuację, człowiek musi sięgnąć po pomoc, bo jeśli nic się nie zacznie dziać inaczej, to nic się nie zmieni.
Jakiej grupy społecznej dotyka problem depresji?
Każdej.
Nawet w Twoim zawodzie?
Myślę, że tak. Choć ja sobie nie przypominam, żebym znał taki przypadek. Ewentualnie mogę o tym nie wiedzieć. Niechętnie mówimy o swoich chorobach. Znamy ludzi sławnych, z pozoru „wygrywających życie”, którzy pod maską są cierpiący. W tym, jak i w każdym zawodzie pracują ludzie, a choroba to przecież ludzka rzecz.
Czy problem narasta?
Myślę, że narasta z wielu powodów. Nasze życie jest narażone na co raz większy stres, gonitwę za czymś, co wydaje się niezbędne, a tak naprawdę ten pęd powoduje pomijanie tego, co istotne. Obniżanie wartości tego, co każdy człowiek naprawdę potrzebuje, przesuwanie ich na coraz dalsze miejsca w tak zwanej „top liście”. Nie dbamy o relacje, potrzeby zarówno psychologiczne i biologiczne, jak bliskość, szacunek, odpoczynek, sen czy aktywność fizyczna. Sytuacja geopolityczna też nas nie rozpieszcza. Funkcjonowanie człowieka na płaszczyźnie afektywnej, czyli związanej z emocjami, jest związane z tym, jak postrzega rzeczywistość. Jeśli widzimy dużo zagrożeń, nasze reakcje emocjonalne będą adekwatne do tego jak sobie wyobraża tę sytuację. Jeśli myślimy o tym co nas trudnego może spotkać, to nawet w momencie kiedy nic nam nie zagraża będziemy się bać.
Czy poświęcenie się jakiejś pasji może poprawić naszą kondycję psychiczną?
Myślę, że tak. To daje nam poczucie przynależności do jakiejś grupy. Bez względu czy jeździmy motocyklem, zbieramy znaczki. Jesteśmy w gronie innych osób, mamy możliwość kontaktu w oparciu o to, co nas interesuje, jest przedmiotem naszej pasji. Nawiązujemy relacje. To daje nam przyjemność, zaspokaja potrzeby przynależności, samorealizacji, rozwoju… Posiadanie pasji jest ważne.
Naszym czytelnikom życzy dużo zdrowia, dziękuję za rozmowę.