„Niespełna 3,5 roku temu mój cały świat zawalił się dosłownie z dnia na dzień. Choć na toczeń układowy choruję już od ponad dwudziestu lat, diagnoza, którą usłyszałam w 2018 roku była dla mnie ogromnym szokiem i zarazem niedowierzaniem. Poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego – tak brzmiały słowa lekarza, które odbijają się echem w mojej głowie każdego dnia…” – tak rozpoczyna swoją historię Karolina Salawa-Filip.
34-latka z Koszyc Wielkich porusza się na wózku inwalidzkim, bo paraliż od pasa w dół uniemożliwia chodzenie. Z energicznej, niezależnej i aktywnej kobiety, świeżo upieczonej żony z głową pełną marzeń, celów do zrealizowania i planów na życie, została przykuta do wózka. Przy wszystkich, nawet najprostszych czynności życiowych musi liczyć na pomoc ludzi, którzy ją otaczają.
Największym marzeniem 34-latki jest to, by znów stanąć na nogi. Początkowo było to trudne do wykonania zadanie, ale Karolina wiedziała, że nie może się poddać. Jej stan był poważny. Dwa miesiące spędziła w szpitalu. Trzy kolejne na rehabilitacjach. Lekarze nie gwarantowali powrotu do pełnej sprawności. Kobieta postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
„Wiara i upór sprawiła, że wszystko stało się możliwe. Pojawiło się światełko w tunelu. Dowiedziałam się o Międzynarodowym Centrum medycznym Possover w Zurychu w Szwajcarii. Bez cienia wahania napisałam do kliniki. Wypełniłam przesłany formularz, przetłumaczone dokumenty oraz nagrania, w jaki sposób jestem w stanie się poruszać. Z niecierpliwością czekałam na pozytywną odpowiedź zwrotną – taką też otrzymałam. Profesor Possover uznał, że moja niepełnosprawność kwalifikuje się pod ten zabieg. Zaproponował termin wizyty, bez zastanowienia się zgodziłam – nie mam już nic do stracenia, a to jedyna nadzieja na poprawę mojego stanu zdrowia” – wspomina Karolina Salawa-Filip.
Procedura LION, pod którą została zakwalifikowana 34-latka polega na doprowadzeniu prądu elektrycznego do nerwów. Elektrody i rozrusznik, które dostarczają prąd elektryczny niezbędny do ruchu mięśni, są wszczepiane do organizmu laparoskopowo. Poprzez stymulację nerwów, które aktywują mięśnie pośladkowe, miednica zostaje ustabilizowana, co ułatwia chodzenie. Jednak bez wsparcia finansowego zabieg nie będzie mógł się odbyć.
Suma, którą trzeba zapłacić za zabieg, wynosi 85 300 franków szwajcarskich. To kwota, której Karolina nie udźwignie nawet z pomocą najbliższych. W sieci założono zrzutkę, by wspólnymi siłami sfinansować powrót do sprawności mieszkanki Koszyc.
Zbiórkę można znaleźć TUTAJ. Termin końcowy wyznaczono na 2 sierpnia, by Karolina mogła się poddać zabiegowi już 30 sierpnia.