W Tarnowie 3 czerwca na rynku w konferencji prasowej uczestniczył kandydat na europosła PiS Arkadiusz Mularczyk. Polska, jak mówił, umie wyznaczać sobie wielkie cele strategiczne i infrastrukturalne. Są nimi między innymi budowa CPK oraz przyszłych elektrowni atomowych.
Poseł następnie zwrócił uwagę na fakt, iż, jak twierdzi, rządząca koalicja spowalnia rozwój państwa, skupiając się obecnie na wielu audytach i śledztwach. Wiele firm bowiem dokonuje obecnie zwolnień grupowych, za co poseł Mularczyk wini politykę premiera, którą określił słowami „pieniędzy nie ma i nie będzie”.
Zmniejszenie 14. emerytury, podwyżki cen gazu czy prądu to problemy, które według posła Arkadiusza Mularczyka muszą być zlikwidowane. Dlatego też przygotowywany jest projekt „Stop podwyżkom od lipca”, który niebawem ma być złożony jako projekt obywatelski.
Ustawa migracyjna, dyrektywa budynkowa, Zielony Ład – zdaniem posła Mularczyka wszystkie te projekty nakładają brzemię na przeciętnego obywatela, a nie oferują nic w zamian. „Musimy mieć świadomość zagrożeń, jakie wiążą się z nieodpowiedzialną polityką dzisiaj prowadzoną w Unii Europejskiej” – stwierdził.
„Chcemy, żeby Polska była suwerennym, niepodległym krajem w Unii Europejskiej, ale widzimy z drugiej strony pomysły centralizacyjne, których celem jest stworzenie jednej federacji, jednego konglomeratu państw zarządzanego z Brukseli, a w zasadzie z Berlina. Bo to Berlin stoi za projektami centralizacji Unii Europejskiej” – mówił.
Kandydat na Europosła przypomniał pod koniec, że jego hasło wyborcze brzmi „Reparacje dla Polski”. Jak przypominał, „Polska nigdy po drugiej wojnie światowej nie zawarła żadnej umowy bilateralnej z Niemcami”. Arkadiusz Mularczyk zarzekł się, że jeżeli zostanie Europosłem, to będzie walczył nie tylko o sprawy związane ze sprawiedliwością historyczną względem Polski, ale też sprawami regionu, z którego kandyduje.
Krzysztof Górgól