Nasi posłowie nie ustają w wysiłkach, aby zapobiec katastrofie demograficznej i poprawić kondycję finansową ZUS-u, oraz innych instytucji, świadczących środki pieniężne na utrzymanie emerytów i rencistów. Właśnie trafiła do Sejmu ustawa, przewidująca wprowadzenie tzw. bykowego, a zatem dodatkowych podatków, którymi obarczeni mieliby być ubezpieczeni, nie posiadający potomstwa.
Pomysł nie jest nowy
Młodszym obywatelom warto przypomnieć, że podobna ustawa obowiązywała w Polsce, od 1946 roku, aż do lat siedemdziesiątych minionego stulecia. Wówczas było to uzasadnione znacznym ubytkiem osób produktywnych zawodowo wskutek strat wojennych. Dopiero wyż demograficzny lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych uczynił ustawę zbędną, toteż z niej zrezygnowano. Obecne prognozy demograficzne przewidują ogromny problem z wypłacalnością ZUS-u i funduszy emerytalnych, z uwagi na wydłużającą się średnią życia oraz wciąż stosunkowo małą dzietność Polaków.
Politycy przystępują do ofensywy?
Dotychczasowe działania parlamentarzystów, mające zwiększyć liczbę narodzin, szły w kierunku pozytywnych zmian. Skupiano się na zachęcaniu obywateli, aby chętniej powiększali swoje rodziny. Wystarczy wymienić program 500+ a obecnie 800+, czy też Kartę Dużej Rodziny. Obecna inicjatywa zmierza w kierunku karania Polaków, którzy nie decydują się na płodzenie i wychowywanie potomstwa. Z metody „kija i marchewki” postanowiono wreszcie sięgnąć po ten pierwszy argument.
Kto ewentualnie będzie płacił więcej i ile?
Ze wstępnych projektów wynika, iż wyższe podatki i ubezpieczenie płacić miałyby osoby między 25 a 50 rokiem życia, nie posiadające dzieci. Z opłat zwolnione byłyby jednostki, które z powodów medycznych, dzieci posiadać nie mogą. Jak widać z powyższego, rodzi to pole do rozmaitego kombinatorstwa i nadużyć. Wysokość dodatkowych pieniędzy, potrącanych z pensji miałaby wynosić 50 % płaconej dotąd składki ubezpieczeniowej. Zwraca uwagę wiek, wyznaczony bez względu na płeć. O ile mężczyźni mogą zachować zdolności reproduktywne do późnych lat, o tyle granica 50 lat dla kobiet wydaje się nieco zawyżona. No cóż, pozostaje mieć nadzieję i wierzyć w rozsądek parlamentarzystów, oraz odpowiednie ustalenia końcowe ustawy, zanim wejdzie ona w życie.
Jacek Zyguła