Młyn Szancera, jeden z nielicznych tarnowskich zabytków uwieczniających historię przemysłu miasta ma za sobą kolejny pożar na swoim terenie. Jest spora szansa, że to działanie celowe, jak miało to miejsce w 2015 roku. To smutne, szczególnie że dziewiętnastowieczny młyn ma za sobą kawał historii.
Historia tego miejsca zaczyna się w 1846 roku, kiedy Henryk Szancer przekształca wodny młyn przy Wątoku w nowoczesny, parowy młyn. Wkrótce znajdować się tam będzie również spichlerz, kaszarnia oraz laboratorium przemysłowe. W dwudziestoleciu międzywojennym prosperujący młyn zyskał napęd elektryczny. Druga wojna światowa to przejęcie obiektu przez nazistowskich Niemców. Po wojnie zaś Młyn Szancera upaństwowiono. Funkcjonował do upadku komunizmu w Polsce.
Wkroczenie Młyna Szancera w XXI wiek nie było widowiskowe. W 2006 został on wykupiony przez miasto, a krótko po tym w 2009 roku obiekt posiadł przedsiębiorca z Tarnowa, Piotr Kudelski. Oryginalnie plany zakładały przekształcenie murów młyna w hotel oraz restaurację.
Rok 2015 był wyjątkowo nieszczęśliwym dla tarnowskiego młyna. Wybuchły wtedy dwa pożary, jeden w drugiej połowie marca, drugi na początku kwietnia. Wtedy większość drewnianych elementów w budynku uległa spaleniu.
W roku 2020 Młyn Szancera został wpisany na listę rejestru zabytków. Ponadto z technicznego punktu widzenia budynek ten był objęty ochroną konserwatorską. Dotychczas wliczał się także w jeden z zabytków na szlaku turystycznym „Śladami tarnowskich Żydów”.
23 lipca spokój wokół budynku zakłócił pożar, który wybuchł na piętrze młyna, spalając doszczętnie drewniane pozostałości stropu. Już wtedy ostudzeniu uległy ambicje związane z wykonaniem odbudowy zabytku przez obecnych inwestorów, którzy zarzekali się wówczas, że planu zachowania młyna dotrzymają.
Czy budynek zachowa się i doczeka się odnowienia? Czy może los tarnowskiego zabytku jest już przesądzony, a jego miejsce zajmie zupełnie nowy projekt? W poniedziałek, 2 września w godzinach popołudniowych doszło do kolejnego pożaru na terenie Młyna Szancera. Tym razem paliła się przybudówka od zachodniej strony młyna. Od wcześniejszego pożaru nie minęło nawet półtora miesiąca. Policja jest przekonana o działaniach osób trzecich, natomiast trzeba jeszcze ustalić, czy działania były przypadkowe, czy może celowe.