Na kilkanaście godzin przed ciszą wyborczą w Mościcach odbyła się ostatnia konferencja Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Przed ścianą z napisem „Nie da się” wymurowaną tuż pod Stadionem Miejskim w Mościcach kandydat na prezydenta miasta Tarnowa Henryk Łabędź zapowiedział m.in., że skończy z marazmem i podejściem, że w Tarnowie nic się nie da. Jako przykład wskazano stadion miejski.
– Każdy, kto miał dobre propozycje, chęci do zmiany oraz potrzebę dialogu zderzał się z tym, że nic się nie da. Nie da się ściągnąć nowych firm, nie da się z nikim dogadać, nie da się zadbać o kulturę, nie da się pielęgnować sportowych tradycji. Ten stadion jest tego najlepszym przykładem. To jeden z wielu niechlubnych symboli powszechnej beznadziei, o których już nawet nie chciano mówić w tych wyborach.
Henryk Łabędź zapowiedział również, że jego prezydentura będzie odwrotnością tego, czego doświadczyliśmy ze strony wciąż urzędującego włodarza.
– Stoję tutaj dzisiaj, żeby złożyć ostatnią przed ciszą wyborczą, może i najważniejszą obietnicę w tej kampanii. Obiecuję, że „da się!”. Da się prowadzić działania, które zaprocentują nowymi miejscami pracy, da się spełnić oczekiwania mieszkańców, da się wyremontować stadion, oraz wspierać inne dyscypliny. Da się spełniać oczekiwania mieszkańców. Da się sprawić, byśmy się wszyscy tutaj dobrze czuli, a zdanie mieszkańców było szanowane. Nie dajmy sobie wmówić, że Tarnów jest skazany na marazm. To cudowne miasto wymaga tylko troski, zrozumienia i gospodarza, który o nie zadba i postara się, aby wszystko wróciło na swoje miejsce. Za długo już żyliśmy w tym „niedasiźmie”. Czas to zmienić i ja to zmienię – powiedział.
Po konferencji Henryk Łabędź rozbił ścianę z napisem „Nie da się”, co miało symbolizować nowe otwarcie w zarządzaniu miastem.
Opr. Krzysztof Górgól, fot. Artur Gawle