W Brniku, małej miejscowości nieopodal Dąbrowy Tarnowskiej, rozgrywa się dramat. Na jednej z posesji, należącej do nauczycielki religii i plastyki, przetrzymywanych jest ponad 60 psów w skrajnie złych warunkach. Sytuacja ta, która trwa od ponad roku, jest wynikiem zaniedbania, ignorancji oraz obojętności ze strony wielu osób i instytucji.
Koszmar na podwórku
Nauczycielka, która jest właścicielką posesji, otwarcie przyznaje, że psy są dla niej wszystkim i nie zamierza ich oddać. Mimo tych deklaracji, warunki, w jakich zwierzęta są trzymane, są dalekie od jakiejkolwiek formy opieki. Psy, żyjące bez dostępu do odpowiedniego schronienia, jedzenia, czy podstawowej opieki weterynaryjnej, walczą o przetrwanie na tym zdewastowanym podwórku. Większość z nich jest chora, nieszczepiona, a suczki nieustannie rodzą kolejne mioty, które skazane są na śmierć z powodu chorób zakaźnych.
Pojawiła się nadzieja… i zniknęła
Tydzień temu, po licznych apelach obrońców zwierząt, na miejscu pojawiły się w końcu odpowiednie służby – przedstawiciele gminy, Inspekcji Weterynaryjnej, policji oraz organizacje prozwierzęce. Ich interwencja miała dać nadzieję na poprawę losu tych zwierząt. Zaczęto poszukiwać fundacji, które mogłyby zaopiekować się psami, oraz osób gotowych do adopcji lub zaoferowania domów tymczasowych.
Jednak nadzieje zostały brutalnie zgaszone, gdy gmina, która początkowo obiecała wsparcie, nagle zmieniła kurs. Zamiast zdecydowanych działań, pojawił się plan, by wspierać właścicielkę posesji, a nawet przekształcić teren w prowizoryczne schronisko. Psy miały zostać tam, gdzie były, mimo że warunki pozostają dramatyczne – brak bud, kojców, odpowiedniej opieki weterynaryjnej. Sytuacja, w której psy umierają z powodu parwowirozy, zagryzają się nawzajem z głodu, a potomstwo pada z powodu braku opieki, pozostała praktycznie niezmieniona.
Cena obojętności
Sprawa trafiła do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (TOZ) w Tarnowie stosunkowo niedawno, dopiero po zgłoszeniu zakłócania ciszy nocnej przez psy. Z rozmowy z przedstawicielami TOZ wynika, że cierpiące zwierzęta są na ostatnim miejscu w hierarchii priorytetów, ustępując miejsca trosce rodziny o grunty oraz obawie gminy przed podjęciem zdecydowanych działań.
„Psy są z lękami behawioralnymi i schorowane, natychmiast trzeba oddzielić suczki od psów, by powstrzymać kazirodczy rozród”
apeluje Patrycja Hajek, pracownik TOZ.
Źródło: TOZ Oddział w Tarnowie