Do czego porównać pracę genealoga? Czy to przygoda rodem z dziejów Sherlocka Holmesa i jego geniuszu dedukcji? A może do historii profesora Roberta Langdona z powieści Dana Browna? Do atmosfery biblioteki klasztoru wyjętego z „Imienia róży”? A może w końcu do kogoś, kto próbuje się z tysiącem puzzli, które trzeba ułożyć? Może też kojarzyć się z siedzącym w archiwum przygarbionym naukowcem, który pochyla się nad zakurzonymi metrykami i kodeksami? Pewnie wszystko po trosze.
Jedno jest pewne, badanie przeszłości własnej rodziny czy zagłębianie się w rozmaite powiązania koligacyjne potrafi wciągnąć i zafascynować. Ważne jest jednak, by robić to z głową, uzbrojony w aparat naukowy a nie tylko palcem po wodzie pisane domysły. A jak to robić „po Bożemu” chętnie opowiedzą tarnowscy genealodzy.
Tarnowskie Towarzystwo Genealogiczne, bo o nim mowa, formalnie rozpoczęło działalność kilka miesięcy temu. Ale grupa młodych zapaleńców współpracuje ze sobą od kilku lat. Teraz swoją wiedzą chce podzielić się z innymi. A powody działania mają różne.
– To pasja, która sprawia, że nie potrafimy powiedzieć „skończyłem swoje drzewo genealogiczne”. Sentyment też może być powodem zainteresowania się genealogią. Znajdując stare przedmioty w domu, przypominając sobie opowieści babci, możemy zapragnąć aby chociaż zawiesić na ścianie drzewo, które by upamiętniało osoby z tym związane – podkreśla Ilona Michalik.
– Niektórym młodym osobom genealogia może się wydawać nieatrakcyjna ze względu na to, że kojarzą ją z niemodną przeszłością. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Ludzie zaczytują się w kryminałach, oglądają sensacyjne filmy, co pokazuje, że potrzebują intensywnych emocji. Poszukiwania genealogiczne właśnie je dają – genealog musi stawiać różne hipotezy i później je weryfikować, czyli prowadzić prywatne śledztwo, aż dojdzie do rozwiązania rodzinnej zagadki. Przykładowo: moja babcia urodziła i wychowała się we dworze. Hipoteza? Rodzina ziemiańska. Pudło. Księgi parafialne, wizyta w jednym, drugim archiwum, biblioteka cyfrowa – bach! Mój prapradziadek to przedsiębiorczy chłop z głową na karku. Dla mnie tym większa satysfakcja – dodaje Maria Niemczura.
Od manuskryptu do DNA
Co ciekawe, okazuje się, że współczesne badania genealogiczne nie opierają się wyłącznie na wertowaniu zakurzonych starodruków czy ksiąg metrykalnych. Dziś w sukurs badaczom przychodzi nauka i nowe technologie.
– W genealogii od kilku lat popularne jest wykonywanie testów DNA, w szczególności autosomalnych. W wynikach oprócz podobieństw genetycznych z innymi przebadanymi i estymacji pokrewieństwa otrzymujemy informację o pochodzeniu etnicznym np. 75% Europa Wschodnia, 12% Walia, 10 % Bałt, 3% Azja Wschodnia oraz symulację wędrówki naszych przodków z Afryki czy Azji – podkreśla Paulina Starzec.
Znajdźcie przodków Spycimira
Jedno jest pewne. Przed lokalnymi badaczami czeka do rozwiązania największa tarnowska zagadka genealogiczna. A mianowicie dokładne rozpracowanie dziejów rodziny założyciela Tarnowa Spycimira herbu Leliwa. O jego przodkach wiemy coraz więcej, lecz cały czas poruszamy się w gąszczu hipotez.
– Genealogiem jest się przez całe życie i tej pracy się nie kończy. Dotąd każdy z nas skupiał się raczej na odkrywaniu swojej prywatnej historii, dzięki temu też się poznaliśmy i możemy teraz działać na szerszą skalę, z pożytkiem dla lokalnej społeczności. Na pewno im więcej osób dołączy do naszego towarzystwa, tym szybciej zajmiemy się Spycimirem – obiecuje Maria Niemczura
Plany są ambitne. I zainteresowanie też
Wieczorek zapoznawczy z publicznością tarnowscy pasjonaci mają już za sobą. Na inauguracyjne spotkanie, które odbyło się w Centrum Wiedzy o Tarnowie i Regionie Miejskiej Biblioteki Publicznej przybyło kilkadziesiąt osób. Byli wśród nich ludzie młodzi, osoby ciekawe tego, jak badać korzenie swojej rodziny. Dostrzec można też było ludzi na co dzień siedzących w archiwach i przygotowujących naukowe publikacje. Miejsce spotkania zostało wybrane nieprzypadkowo.
– Centrum Wiedzy o Tarnowie i Regionie naszej biblioteki to niemal wymarzone miejsce dla tego typu przedsięwzięć. To tutaj zgromadziliśmy potężną bibliotekę publikacji o naszej małej ojczyźnie. I to tutaj wielu z Państwa pewnie rozpocznie w jakimś sensie piękną przygodę z genealogią. Drzwi i nasze zbiory są dla wszystkich szeroko otwarte – mówiła podczas inauguracyjnego wykładu stowarzyszenia Katarzyna Krużel, kierowniczka działu.
Po pierwszym spotkaniu tarnowscy genealodzy złapali wiatr w żagle. Widząc zainteresowanie nie tylko mieszkańców, ale i ogólnopolskich mediów postanowili nie zwalniać tempa.
Już jutro, w sobotę 4 października, zapraszają na bezpłatne konsultacje związane z budowaniem dziejów własnej rodziny. Z pierwsze ręki będzie można się dowiedzieć, jak efektywnie, krok po kroku wziąć się za bary z historią rodu. Gdzie szukać, z jakich materiałów korzystać. Generalnie, będzie można poznać „ABC początkującego genealoga”. Chętni są oczekiwani między godziną 11 a 13
A już wkrótce kontynuacja rozpoczętego już cyklu prelekcji. Ósmego października Konrad Jachym doradzi, gdzie w kwestiach poszukiwań genealogicznych może być pomocny Internet, zaś 5 listopada, dzięki Marii Niemczurze będziemy mogli dowiedzieć się o podstawowych dokumentach w archiwach i bibliotekach, które są niezbędne w pracy genealoga.
Te spotkania odbędą się również w siedzibie Miejskiej Biblioteki Publicznej, która jest tymczasowym domem dla naszych genealogów.
Tekst: Łukasz Winczura