To był jeden z grudniowych dni ubiegłego roku. Tarnowski historyk i regionalista Adam Ryba pojechał na cmentarz w Zbylitowskiej Górze zapalić świeczkę na grobie Wiktoryna Trettera, dziadka generała Józefa Hallera, którego grób odkrył całkiem przypadkiem w 2021 roku. Owo znalezisko odbiło się szerokim echem daleko poza naszym regionem. Jego uwagę zwróciła kamienna tablica znajdująca się w sąsiedztwie miejsca pochówku protoplasty wodza Błękitnej Armii.
– Starłem śnieg, zacząłem zeskrobywać otulinę z mchu, którą był pokryty kamień i zobaczyłem nazwisko Adolf Górniak von Schreibendorf. Szczerze powiedziawszy, początkowo nic mi ono nie mówiło. Ale ciekawość związana z dziejami Gminy Tarnów wzięła górę, skąd ten człowiek wziął się u nas… I tak się zaczęło. Wyniki poszukiwań bardzo mnie zaskoczyły. Mówiąc dokładniej, znany i ceniony na Śląsku Cieszyńskim i CK Monarchii. Ale to był dopiero początek jednej z bardziej fascynujących podróży historycznych, które przeżyłem – zaczyna swoją opowieść Adam Ryba.

Oczywiście na pierwszy ogień poszły poszukiwania internetowe.
– Na portalu knivovnatesin.cz znalazłem dość duży biogram naszego bohatera. Muszę powiedzieć, że jego CV robi wrażenie. Gdybym miał go z kimś porównać? Najbliższe skojarzenia miałbym pewnie z naszymi Sanguszkami, jeśli chodzi o rozmiar prowadzonych interesów, gospodarkę a także działalność kulturalną czy mecenat – twierdzi Ryba.

Później wymiana korespondencji z uniwersytetem w Ostrawie i tamtejszym archiwum. I tak po nitce do kłębka udało się odtworzyć sylwetkę człowieka, który ostatnie lata swojego życia spędził w Zgłobicach, których został właścicielem.
Adolf Górniak von Schreibendorf. Kto zacz?
O naszym bohaterze wiemy, iż urodził się 15 czerwca 1826 w Cieszynie. Był synem ziemianina i przedsiębiorcy górniczego Johanna Górniaka. Rodzina była wyznania luterańskiego. Szkołę podstawową i średnią ukończył w swoim rodzinnym mieście. Następnie wyjechał do Wiednia – na tamtejszym uniwersytecie studiował nauki polityczne i prawo. Po śmieci ojca, która nastąpiła w 1855 roku na jego barkach spoczęła troska o rodzinne imperium biznesowe. A było tego dość sporo. Tysiące hektarów ziemi rozciągających się od Dolnej Austrii, Galicję po Śląsk. Do tego fabryki cukru, alkoholu i sera, uprawa owoców. Zwiększeniu stanu posiadania służyło osuszanie bagien i następnie ich obsiewanie. Działał w rozmaitych stowarzyszeniach biznesowych.
Chociaż był protestantem, chętnie wspomagał finansowo działalność charytatywną prowadzoną przez katolików, nie skąpił grosza, gdy przychodziło do stawiania kościołów. Do bólu lojalny wobec CK Monarchii, szczególnie gdy przychodziło do materialnego w cukru, alkoholu i sera, a także zajmował się osuszaniem terenów i rozwojem uprawy owoców
Do bólu lojalny wobec CK Monarchii i Najjaśniejszego Pana. Armia cesarska przy okazji kolejnych kampanii zawsze mogła liczyć na wszelką pomoc. W 1868 roku Górniak złożył wniosek o nadanie mu tytułu szlacheckiego. W obszernym elaboracie powoływał się na rodzinną tradycję, twierdząc, że jego familia od niepamiętnych czasów miała mieć jakoby szlacheckie pochodzenie. Co prawda fakt ten nigdy nie został potwierdzony, ale cesarz postanowił wynagrodzić mu wierną służbę dla kraju, przede wszystkim za znaczący wkład w rozwój gospodarczy Śląska Cieszyńskiego. Kancelaria wypisała więc piękny dyplom, dodając mu do nazwiska nowy człon – von Schreibendorf.
W 1870 roku Górniak kupuje wieś Zylowice.
– I tu mamy kolejną ciekawą zagadkę. W czeskich biogramach czytamy, że był to duży majątek w Galicji. Wiemy też, że w owych „Zylowicach” nasz bohater zmarł jedenaście lat później. Zakładam, że chodzi o nasze Zgłobice. Może rozbieżność w nazwach wynikało z potknięcia pióra któregoś z kancelistów? Tego nie da się wykluczyć. Ale warto dalej badać życiorys tej postaci – twierdzi Adam Ryba
Czy kochanek cesarzowej Sisi odwiedzał ojca?
Na pewno do odkrycia jest kwestia powiązań rodzinnych. Do tej pory wiemy na pewno jedno. Że Adolf miał syna Alfreda. To też bardzo ciekawa postać. Trudno powiedzieć, jakie ów młodzieniec miał zdolności biznesowe. Ale z pewnością serce miał bardzo gorące. A swoje uczucia ulokował w uznawanej na ów czas za najpiękniejszą kobietę świata Elżbiecie Bawarskiej, zwaną „Różą Bawarii”, Sisi. Na tronie cesarskim, jako żona Franciszka Józefa, zasiadała 44 lata. I pewnie mogłaby dłużej, gdyby nie zginęła z rąk włoskiego zamachowca Lugiego Lucheni, który w jej serce wbił pilnik. Działo się to 10 września 1898 roku.
Ówże Alfred kompletnie oszalał na punkcie Sisi.
– To materiał na melodramat i kinowy wyciskacz łez. Młody Górniak jeździł za nią po Europie, pisał do niej listy, układał dla niej wiersze. Pisał coś w rodzaju powieści indyjskiej o niespełnionej miłości podyktowanej róznicą kastową. To ciekawy materiał badawczy dla historyków literatury. Dzisiaj porównalibyśmy to do telenowel brazylijskich czy tureckich. Ale jednak Alfred tak się zatracił w tym uczuciu i zadurzył w Najjaśniejszej Pani, że puścił z torbami rodowy majątek i niemal został o niczym. Po prostu zbankrutował – podkreśla tarnowski badacz.
Czy syna właściciela Zgłobic należy odbierać jako klasycznego psychofana czy też między obojgiem mogło coś zaiskrzyć?
– Mamy potwierdzone, że na pewno jeden raz się spotkali. Mamy potwierdzone, że Sisi trzymała listy od Górniaka do swojej śmierci i wplatała je w swoje wiersze. Te listy otwarto pół wieku po jej śmierci. Czyli ta korespondencja coś dla niej znaczyła, bo takich bilecików cesarzowa otrzymywała tysiące. Czy byli kochankami? Na pewno nie byli sobie obcy. I zakładam, że Alfred odwiedzał w Zgłobicach ojca. Pewnie nie tylko po to, by zapytać o zdrowie, ale pewnie po kieszonkowe na pielęgnowanie uczucia do Sisi również – kończy Adam Ryba
Tekst: Łukasz Winczura