W niedzielny poranek, w podtarnowskiej wsi Biała, prowadzący samochód uszkodził ogrodzenie posesji, wjechał w sąsiadujący z nim przystanek autobusowy, a po wszystkim, jak gdyby nic się nie stało odjechał. Całe szczęście, na przystanku nie było nikogo, bo skutki tej brawurowej jazdy mogły być opłakane.
Kierowca pozostawił po sobie cenną wskazówkę, na którą natknęli się policjanci drogówki, jak tylko dotarli na miejsce. Dzięki znalezionej „wizytówce” – tablicy rejestracyjnej, szybko udało się ustalić markę pojazdu i jego właściciela. Ale jak się okazało, to nie on użytkował seata w chwili feralnego zdarzenia. Za kierownicą samochodu siedział jego syn.
Policjanci wyruszyli na poszukiwania kierowcy. W Tarnowie na ulicy Klikowskiej dostrzegli 21-latka, który na sygnał mundurowych grzecznie zatrzymał samochód. Badanie mieszkańca powiatu tarnowskiego dało odpowiedź na pytanie, dlaczego „zaparkował” on pojazd na przystanku w Białej, a potem zdecydował się na ucieczkę. Mężczyzna wydmuchał 1,9 promila alkoholu.
Źródło: materiały policji