W atmosferze niezłej kłótni minęła w Tarnowie tegoroczna edycja kampanii Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę „LGBT+Ja”, promującą – w założeniu – tolerancję wobec osób homoseksualnych i transpłciowych. Pod ostrzałem krytyki, szczególnie ze strony środowisk kościelnych i prawicowych znalazł się prezydent Roman Ciepiela. Zarzut? Zaangażowanie się miasta w przedsięwzięcie. Kierowane pod swoim adresem zarzuty włodarz Tarnowa uważa za chybione i bezpodstawne a także wynikające z niezrozumienia pobudek, którymi się kierował.
Miało być o wzajemnym poszanowaniu odmienności, różnego spojrzenia na seksualność czy piętnowaniu zachowań noszących znamiona przemocy czy nietolerancj. Planowano akcje edukacyjne, rozdawanie ulotek. W niedzielę na placu Kazimierza miał miejsce happening środowisk związanych z ideologią LGBT. Skończył się po kilku godzinach, bo aktywistów przegonił deszcz. Jak usłyszeliśmy od policjantów ochraniających imprezę, nikt ze środowisk przeciwnych organizatorom nie próbował zakłócać spotkania. Nazajutrz, w poniedziałek 17 maja, w dniu Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii młodzież ze szkoły „Szczepanika”, we współpracy z Biurem Wystaw Artystycznych, przygotowała specjalną wystawę, którą można podziwiać w Parku Strzeleckim. To cykl fotografii prezentujących osoby, wyrażające swoją „inność”. Podczas wernisażu doszło do wymiany zdań między środowiskami, które na sztandarach mają wypisane idee LGBT a przedstawicielem ruchu Pro Life. Tu też było kulturalnie.
Non possumus!
Tym niemniej zaangażowanie się miasta w kampanię mocno zdenerwowało środowiska konserwatywne. Swoje oburzenie wyraziły niemal wszystkie stowarzyszenia związane z Kościołem. Romanowi Ciepieli, który nigdy nie ukrywał, iż jest praktykującym katolikiem, zarzucają stosowanie podwójnych standardów.
„W wywiadzie dotyczącym opisywanej akcji Pan Prezydent Roman Ciepiela stwierdził bowiem: „Chcemy by Tarnów był miastem, gdzie nie ma miejsca na nienawiść, by był miejscem znanym z tolerancji, miejscem dialogu, miejscem znanym z otwartości na innych i miejscem wsłuchiwania się w bardzo różne głosy”. Trudno jednak odnaleźć podobną wypowiedź Pana Prezydenta, która jednoznacznie potępiałaby m.in. agresję słowną, skierowaną wobec konkretnych osób i instytucji, która tak obficie wylewała się na ulice Tarnowa podczas marszów związanych z tzw. Strajkiem Kobiet, także z ust osób identyfikujących się z ruchem „LGBT+”. Pojawia się więc uzasadniona obawa, że decyzja o włączenie się we wspomnianą kampanię ma wymiar bardziej polityczny niż społeczny”.
To fragment otwartego listu, który podpisali między innymi: Ks. Marek Kluz – dziekan Wydziału Teologicznego UPJPII w Tarnowie, Ks. Rafał Wierzchanowski – oficjał sądu biskupiego, ks. Robert Kantor – kanclerz kurii, Robert Rybak – prezes Akcji Katolickiej, Antoni Zięba – prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Tarnowie czy Stanisław Klimek – tarnowski radny, prezes Stowarzyszenia Rodzin Katolickich.
Swój krytyczny głos wyraziła też małopolska kurator oświaty Barbara Nowak czy radna PiS Anna Krakowska. Do mocnego spięcia w programie „Dwa kwadranse prezydenta”, emitowanego na antenie telewizji „Starnowa”, doszło między prezydentem Romanem Ciepielą a starostą Romanem Łucarzem.
Prezydent: „Nie rozumiecie, o co mi chodzi”
Roman Ciepiela uważa zarzuty, kierowane pod swoim adresem za niezasadne.
– Fakty są takie, że Tarnów odpowiadając m.in. na apel Związku Miast Polskich, wspiera kampanię Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę”, a jej celem jest zachęcenie nastolatków do okazywania wsparcia dla swoich nieheteronormatywnych i transpłciowych rówieśników. Po prostu chcemy zwrócić uwagę na pomijany przez wielu problem, który staje się coraz poważniejszy. Bo według ubiegłorocznych badań 7 na 10 nastolatków ma do czynienia z homofobiczną przemocą. W efekcie połowę nastoletnich osób z tych kręgów dopada depresja. Około 70 procent ma myśli samobójcze. To fakty i naukowe badania. Chcemy, aby Tarnów był miastem, gdzie nie ma miejsca na nienawiść. Był znany z tolerancji, dialogu, otwartości na innych i wsłuchiwania się w bardzo różne głosy – wyjaśnia ustami swojego rzecznika Ireneusza Kutrzuby.
Czy miasto nie ma innych problemów?
Tomasz Domin, tarnowianin z urodzenia, przez ponad 20 lat mieszkał w Londynie. Prowadził tam prężnie działające firmy remontowo-budowlane. Niedawno, wraz z narzeczoną Karoliną, postanowili wrócić w rodzinne strony. Czytając o „tarnowskiej wojence obyczajowej”, kręci głową z niedowierzaniem.
– Taka sytuacja w Anglii byłaby nie do pomyślenia. Tam obok siebie żyją różne kultury, ludzie innych orientacji seksualnych, różnych kolorów skóry. I nikt nie robi demonstracji z tego, że myśli inaczej. Nie mam nic przeciwko nikomu, ale też nie życzę sobie, by ktoś na siłę narzucał mi swoje poglądy. Skoro ja szanuję ciebie, to ty też uszanuj moją wrażliwość i nie właź mi z buciorami swoich idei do mojego domu. Miej sobie zielone włosy, kolczyk w nosie, chodź na procesje czy pielgrzymki. To twoja prywatna sprawa – mówi stanowczo.
Domin ma też sprecyzowane zdanie w kwestii zaangażowania się miasta w kampanię „LGBT+Ja”
– W Tarnowie są chyba poważniejsze tematy. Na przykład jako kibic żużla, wolałbym, żeby władze miasta zajęły się stadionem w Mościcach, którego stan czyni z nas pośmiewisko na całą Polskę. Jako kierowca, byłbym szczęśliwy, gdyby rządzący moim miastem zajęli się rozładowaniem korków w Tarnowie, remontami ulic a nie tylko zalewaniem dziur. Wreszcie jako płacący tu podatki chciałbym być przez urząd traktowany poważnie. Mój dom jest zlokalizowany przy torach kolejowych na Rzędzinie. Od ośmiu miesięcy czekam na odpowiedź z magistratu na moje pismo. Prosiłem, by zrobić coś w kwestii trąbiących jak oszalałe przejeżdżające nieopodal pociągi. Codziennie o 2. w nocy mam koncert kolejowego trębacza. Tyle w temacie – mówi na koniec.
Fot. Łukasz Winczura