Tarnów wiadomości. Marek Cieślak związał się na najbliższy sezon z Unią Tarnów, w której będzie pełnił rolę konsultanta. Obecność eksperta i menedżera żużlowego ma być istotnym wsparciem dla tarnowskiego żużla w sezonie 2022. Powrót Cieślaka do Tarnowa jest nadzieją dla miejscowych kibiców po spadku klubu do II ligi.
Doświadczony szkoleniowiec pracował już w tarnowskiej Unii jako menedżer – zdobył z nią drużynowe mistrzostwo kraju. Po ubiegłorocznym spadku do niższej ligi Grupa Azoty postanowiła nawiązać współpracę z Markiem Cieślakiem. Doświadczony trener ma być filarem, który ma odbudować mocną pozycję tarnowskiego żużla w polskim speedwayu. O tym, jak będzie wyglądała nowa rola, rozmawiała Natalia Tryba.
Jaka będzie pana rola i co ona wniesie do pracy całej drużyny?
Jestem konsultantem w klubie, czyli każdy, kto będzie chciał znać moje zdanie, to się dowie. Muszą tylko przychodzić. Wszystko jedno, czy zawodnicy, toromistrz czy prezesi – jak będą chcieli usłyszeć, co ja myślę na jakiś temat – to powiem.
Będę się też angażował w treningi. Będę patrzył, przyglądał się jak chłopaki jeżdżą, bo też mnie to interesuje.
W wielu komentarzach, po opublikowaniu wiadomości o powrocie, pojawiły się komentarze, że jest nadzieja. Tą nadzieją jest pana rola. Czuje pan w obowiązku do tego, by zespół „wyciągnąć” jak najwyżej?
Chciałbym. Tylko, czy ja będę miał możliwości – to jest drugie pytanie. Bo sama moja obecność, to jest jakaś cząstka. No i teraz, czy podoła się organizacyjnie, bo o to tu najbardziej chodzi. Żeby zawodnicy mieli na czym jeździć, by zawodnicy mieli zapłacone za swoją pracę – od tego trzeba by zacząć. O odbudowie jakiegoś zaufania zawodników do klubu, bo to zostało przez ostatnie okresy zaniedbane. Trenerem nie mogę być i na razie nie czuję się na siłach, bo mam umowę z telewizją [Canal+ – przyp. red.], która była pierwszą. Tak że telewizja będzie mnie wykorzystywać do komentowania meczów w roli eksperta.
Na pewno Grupa Azoty będzie widoczna, tak że to będzie jakiś plus. Będę chciał, żeby w klubie było jak najlepiej – będę współpracował ze wszystkimi. Oczywiście, tak jak powiedziałem, ja klubu nie zorganizuję, ani sponsorów nie przywiozę. Chociaż mam nadzieję, że – być może ci, co pamiętają – te dobre czasy, mistrzostwa Polski, medale wrócą do Unii i wspomogą klub. Też mam taką nadzieję.
Myślałem, że miasto może coś ruszy – tak, jak to w innych miastach jest. Ale wydaje mi się, że musiałbym iść z niektórymi w pewne miejsca, żeby ich przekonać do tego [śmiech].
To, co myślą kibice już wiemy. A jeśli chodzi o pana odczucia, o powrót do Tarnowa? Co pan czuje?
Nie no, ja tu się czuję dobrze w Tarnowie, bo przecież w Azotach to ja byłem osiem lat. I miałem kontakt, bo przyjeżdżałem, jeździłem, byłem trenerem czy w Zielonej Górze czy Częstochowie, to cały czas nosiłem Grupę Azoty. Tak że znajomych mam tutaj dużo. Szosowo nie jest tak daleko – ok. 200 km autostradą. Ja już sobie zaplanowałem, że ja już nie będę w żadnym klubie trenerem, bo to już tyle lat. Myślę o sobie, że ta telewizja mi już wystarczy. Ale dostałem propozycję z Grupy Azoty – czemu nie? Można z rok, dwa. Na razie jest zero, zobaczymy, co będzie dalej. Będę musiał wiedzieć, że ludzie w klubie chcą coś zrobić i będą walczyć o to, by było lepiej. Ja sam mogę zrobić sporo, ale te najważniejsze rzeczy to musi wykonać klub. Chodzi konkretnie o to, by zabezpieczyć finansowo wszystko. Skład drużyny jest taki, jaki jest, czyli na możliwości klubu. No, ale od czegoś trzeba zacząć i trzeba z tymi chłopakami popracować, żeby wyciągnąć z nich, co się da. Za rok, jeśli wszystko będzie dobrze, pomyśleć o jakichś konkretnych wzmocnieniach, bo odbudowanie zaufania spowoduje, że inni będą chcieli w Unii jeździć. Będzie być może łatwiej zbudować taki lepszy zespół. A na razie jest tak, jak jest. Zobaczymy, co będzie. Na razie robimy tor, żeby był lepszy do ścigania.
Rozmawiała Natalia Tryba
Fot. Piotr Rogóz